Kilka słów od producenta:
Stożkowa szczoteczka z włosia zapewnia precyzyjną aplikację oraz dodaje ultraobjętości przy jednoczesnym wydłużeniu i rozdzieleniu rzęs. Aksamitna formuła wzbogacona woskami – pszczelim, kandelila i carnauba dokładnie pokryje rzęsy tuszem, a intensywny czarny pigment nada im uwodzicielskiego charakteru. Rzęsy są idealnie wytuszowane i rozdzielone od nasady aż po same końcówki.
Tusz Eveline X-Treme Noir znajduje się w czarno złotym opakowaniu. Wewnątrz kryje się szczoteczka na długim, cienkim trzpieniu z klasycznego włosia o nietypowym stożkowym kształcie (przypominającym nieco choinkę).
Sama formuła jest dość lekka, z początku bardzo rzadka, z czasem zaś nieco gęstnieje. Przy aplikacji tusz bardzo szybko zasycha na rzęsach, co mi nieco utrudnia aplikację, gdyż lubię długo wyczesywać rzęsy. Dodatkowa warstwa też odpada - wtedy możecie spodziewać się pajęczych nóżek. Szczoteczka ma nietypowy kształt więc, trzeba się nauczyć nią posługiwać. Maskara daje ładną intensywną czerń, nie kruszy się i nie rozmazuje w ciągu dnia. Rzęsy są ładnie zagęszczone, nieco wydłużone, jednak bez spektakularnego pogrubienia. Cena jest bardzo przystępna.
Polecam osobom przepadającym za dość naturalnym efektem i klasycznymi szczoteczkami.
Tusz ma pojemność 10ml a jego cena to ok 13-14zł
Miałyście z nim do czynienia? Jakie są wasze odczucia?
Oo ciekawy kształt. Efekt wcale nie jakiś bardzo delikatny. Mnie sie podoba :))
OdpowiedzUsuńŁadnie podkreśla rzęsy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale rzęsy to Ty masz piękne :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tusz z Eveline i pamiętam, że był rewelacyjny, tylko kurczę nie mogę sobie go przypomnieć... :D
OdpowiedzUsuńPatrząc na opakowanie myślałam, że będzie miał gumową szczoteczkę, ale efekt daje ładny
OdpowiedzUsuń